poniedziałek, 9 września 2013

Sibiu-Hermannstadt


Sezon urlopowy zakończony.
W tym roku udało się odwiedzić moją ulubioną  Rumunię.
Tydzień w Fogaraszach i 1/2 dnia w Sybinie. Miasto piękne z "klimatem". Szkoda tylko, że tak krótko.







Most Kłamców pierwszy żeliwny most w Transylwani.



Oczy miast -wizytówka Sibiu.




oraz Pasaż Schodów.





sobota, 27 lipca 2013

Człowiek musi sobie od czasu do czasu polatać.


W ramach ćwiczeń fotograficznych, postanowiłem wypróbować ptasią perspektywę.
Lotnisko w Krośnie, 2,5h bujania w chmurach,  pogoda piękna, wrażenia niesamowite.
Czyżby nadszedł czas na realizację starych marzeń?



niedziela, 24 lutego 2013

Połonina Wetlińska

     
    W ramach walki z oponką, łyk-end spędziłem z bratem w Bieszczadzie. 
Pogoda jak nigdy, świetna. Ludzi na szlaku na palcach jednej ręki można policzyć.
Nocleg w Chatce Puchatka, hmmmy "bezcenny".






poniedziałek, 18 lutego 2013

Kropki

      Ostatnio moje fotografowanie skupia się na sprawach "najbliższych". Niewątpliwie wpływ na to ma moje wrodzone lenistwo i kiepska pogoda. Zaletą tego stanu rzeczy jest to, że dzieciaki będą miały co oglądać za naście lat.
Na specjalną prośbę jednego z nielicznych obserwatorów tego bloga, wstawiam fotkę Janka i jego Ospę.
Mocno upierdliwa choroba. Sam przechodziłem ją całkiem niedawno.



czwartek, 15 listopada 2012

Smukła cerkiew w Chotyńcu


W sprawach fotograficznych zastój.  Czasem tylko coś przeglądam w szufladach dysku twardego. W trakcie  ostatniego buszowania po zakamarkach laptoka znalazłem kilka fotek cerkwi w Chotyńcu. Myślę, że to jedna z najpiękniejszych w Polsce. Jest wyjątkowo jak na cerkwie "szczupła".

wtorek, 16 października 2012

Bolestraszyce



Korzystając z okazji wyjazdu służbowego w okolice Przemyśla odwiedziłem Arboretum w  Bolestraszycach.
Jesień, jesień, jesień Marcin znalazł tylko liścia....U. Mumio. 




niedziela, 15 lipca 2012

Świdowiec


Wreszcie wakacje. Urlop wzięty. Trasy zaplanowane. Kierunek Karpaty Wschodnie. Dwa dni przed wyjazdem organizator się zbiesił i pozmieniał terminy. Miało jechać ośmiu wynajętym busem. Pojechaliśmy z bratem i to był strzał w dziesiątkę.
Na rozruch łagodna trasa z Rachiva do Jasini połoninami (około 35km).
Miało być łatwo ale podejścia na szlak zazwyczaj bywają trudne. Szczególnie dla ludzi z wielkimi plecakami.
Żar z nieba i zero wiatru.
My powolutku pod górę a miejscowi dla zabawy szybko.
Na połoninach szukamy miejsca na nocleg. Można rozstawić namiot! Szukamy miejscówki z wodą i pięknym widokiem.
Już tylko kolacja złożona z lokalnych produktów zakupionych u pasterza w kolibie i ładowanie akumulatorów na dzień następny.
Pogoda dopisuje, jest jarko jak mawiają miejscowi. My zasuwamy połoninami wypijając hektolitry wody i delektujemy się widokami.

Góry pełne życia i to sprawia, że są jeszcze piękniejsze. Myślę, że tak kiedyś wyglądały Bieszczady.

Na niedzielny piknik można wyjechać jedynym nadającym się do tego samochodem (ruski gazik) w góry i przyjemnie spędzić go w rodzinnym gronie. Widząc ciężką pracę i warunki życia tych ludzi, przestałem być przeciwnikiem motoryzacji w górach. 


Kolejny wieczór i możliwość rozbicia namiotu w pięknym miejscu i zapalenia ogniska!


Następny dzień to "zdobycie" Bliźnicy w wielkim upale. Nie obyło się bez zakładania obozów. Na szczęście nie musieliśmy poręczować.

Bliźnica i okolice.


Z Bliźnicy zejście na Drahobrat. 


I klasyczne dożynki - zejście do Jasini. Piętnaście kilometrów utwardzoną drogą. Człowiek da radę ale sprzęt czasem nawala.

No i zasłużony odpoczynek w niedrogim hotelu w Jasini. Łoże małżeńskie ale pościel osobna.


C.D.N.