Letnia kanikuła już blisko. Kocyk, klapeczki, łopatka i wiaderko pora odkurzyć. Czas zmierzyć się z upałem. A gdy to przeminie powrót do Rumuni. I "mordęga" w górach.
Kilka fotek z rumuńskich Alp Rodniańskich z 2009r.
Nasz poczciwy "trak". Transport i nocleg w jednym. Na serpentynach potrzebne były tylko dwa pierwsze biegi.
Droga na szczyt Pietrosu z Borszy to różnica wzniesień około 1600m. Zabójcza! Gdyby nie zimny "Ursus" mogło się źle skończyć.
Zgięty słup od latarni to doskonały hamulec w wersji górskiej.
Już prawie na szczycie.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz